-Chloe, obiad!
Niechętnie zsunęłam się z chłodnej pościeli i udałam się w kierunku drzwi. Moja dłoń zatrzymała się na klamce, a ja głęboko westchnęłam. Dzisiaj, to zrobię. Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi. Zeszłam po schodach i za chwilę znalazłam się w kuchni, gdzie unosił się przepyszny zapach kurczaka.
-Och, już myślałam, że nie zejdziesz. - odetchnęła Jane, która przez te dwa miesiące bardzo martwiła się o mój stan psychiczny. - Siadaj, zaraz podam jedzenie.
Posłusznie opadłam na krzesło, stojące najbliżej mnie i jak głupia zaczęłam wpatrywać się w bladoróżowy obrus. Muszę do niego zadzwonić. Po tej myśli, postanowiłam, że po obiedzie od razu to zrobię. Posiłek przebiegł w ciszy, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, gdyż myślami nie byłam na tej samej planecie, co Jane i David, którym nie schodził uśmiech na twarzy z powodu zbliżającego się ślubu.
Podziękowałam za posiłek, odstawiłam talerz do zmywarki i szybko pobiegłam na górę po swój telefon. Wystukałam na klawiaturze już tak znany mi numer i wstrzymałam oddech. Teraz albo nigdy. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i po dwóch sygnałach usłyszałam tak pociągający mnie głos.
-Tak, słucham?
-Niall? - spytałam retorycznie z drżącym głosem. - Możemy się dziś spotkać?
-Dzisiaj?
-Tak, dzisiaj. W naszej kawiarni.
-Przykro mi Chloe, nie dam rady. - jego odpowiedź zbiła mnie nieco z tropu.
-Uhm...to może jutro? - zapytałam zniechęcona.
-Zobaczę. - odpowiedział obojętnie, co bardzo mnie zdziwiło. Myślałam, że chce się ze mną spotkać.-To do jutra? - starałam się, aby mój głos zabrzmiał pogodnie.
-Zadzwonię. - odpowiedział krótko i rozłączył się. Przez chwile stałam jeszcze z komórką przy uchu, kompletnie osłupiała. Nie wiedziałam, jaki był powód tej nagłej zmiany nastroju chłopaka i suchości w jego słowach, ale jednego byłam pewna, coś było nie tak.
________________________________________________________________________________________
Może to się dzieje tylko w mojej głowie. Może tylko to sobie wymyślam. Wszystko jest ok. Po prostu nie widziałam go tydzień - przekonywałam samą siebie, powtarzając w kółko te słowa do swojego odbicia w lustrze. Nagle usłyszałam strzyknięcie otwierających się drzwi do mojego pokoju i lekko podskoczyłam, wybudzając się z transu. Powoli wyłoniłam się ze swej łazienki, a moim oczom ukazał się niespodziewany gość.
-Liam? Co tu robisz?
-Przyszedłem się z tobą zobaczyć. Dość długo się nie widzieliśmy. Gdzie się podziewałaś?
Wylewałam łzy w swoją pościel, ponieważ pocałowałam jednego z twoich przyjaciół z zespołu, będąc w związku z innym z tego samego bandu.
-A wiesz, wywiady, koncerty, gale...- odpowiedziałam wymijająco.
-Nie widziałem cię na ostatniej gali. Co to było? - chłopak zastanowił się przez chwilę. - Ach tak! Teen Choice Awards. Nawet zdobyłaś statuetki. Dlaczego nie przyszłaś? Przecież zazwyczaj nigdy nie opuszczasz żadnej gali. - słuszne spostrzeżenie.
-Nie miałam czasu. - odparłam i zajęłam się długopisem leżącym na toaletce, aby tylko nie patrzeć na zagadkowy wzrok Payno. - A wy coś wygraliście?
-Niall ci nie mówił? - spytał już kompletnie zdezorientowany.
-A coś wspominał, teraz sobie przypominam. - powiedziałam szybko, uzmysławiając sobie, że rzeczywiście Irlandczyk mógł mi o tym wcześniej mówić, ale ze względu na mój stan albo go nie słuchałam albo stwierdziłam, że jest to mniej ważna sprawa w porównaniu z tym, co wydarzyło się niecałe dwa miesiące temu w mojej kuchni. - Ściąłeś włosy? - zagadnęłam, chcąc jak najszybciej odwieść go od zadawania kolejnych pytań na temat, gdzie bywałam przez ostatni czas.
-Miesiąc temu. Chloe co się z tobą dzieje? - wybuchł Liam, najwyraźniej za długo tłumiąc w sobie te pytanie.
-O co ci chodzi? - udałam głupią, tym razem z zaciekawieniem wpatrując się w kremowe zasłony przy oknie, które Jane powiesiła wczoraj rano. Chyba chciała mi tym poprawić humor. Niestety na nic.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi. - chłopak wstał, a jego pokorna twarz zmieniła się na poważnie rozgniewaną. Udałam, że mnie to nie rusza i podeszłam bliżej zasłonki, aby dokładniej się jej przyjrzeć. - Nie byłaś u nas jakieś dwa miesiące, nie odbierasz od nas telefonów, zwłaszcza od Harry'ego, który też udaje, że nic się nie dzieje, z Niallem nie ma kontaktu już od tygodnia.
-Słucham? - po ostatniej informacji mój wzrok przerzucił się na Payne'a. - O czym ty mówisz?
-Wyjechał. Mówił, że jedzie do Horsham, ale dzwoniliśmy do jego rodziców. Oni też nie wiedzą, gdzie jest.
-A media? Nie sprawdzaliście w internecie? - szybko rzuciłam się w stronę laptopa, leżącego na moim łóżku, które było jego stałym miejscem przez ostatnie rozpaczliwe miesiące.
-Chloe, sprawdzaliśmy. Nikt go nie widział przez ostatni tydzień.
-Ja z nim rozmawiałam. - nagle się ocknęłam. - Dzisiaj. Przez telefon. Pytałam go, czy się spotkamy, powiedział, że nie ma czasu.
-Powiedział ci, gdzie jest? - zapytał z nadzieją Liam.
Gorączkowo penetrowałam zakamarki swojej pamięci, chcąc przypomnieć sobie cokolwiek, co doprowadziłoby do informacji obecnego miejsca przybywania blondyna.
-Nie Nic nie powiedział. - odparłam z rezygnacją, a do moich oczu automatycznie napłynęły łzy. Co ze mnie za dziewczyna? Nawet nie zainteresowałam się tym, co robi mój chłopak; gdzie jest, jak się czuje. Po tygodniu niewidzenia się i nierozmawiania, zdołałam tylko wykrztusić pytanie, 'czy się spotkamy' i zwykłe 'do jutra'. Nic dziwnego, że nie chciał się ze mną zobaczyć. Jestem beznadziejna.
-Co z tym zrobimy? - Liam położył ręce na biodrach i wpatrywał się we mnie, oczekując odpowiedzi.
-Nie wiem. - opuściłam głowę, ukrywając dłonią swą zapłakaną twarz.
-Aha, fantastycznie. - oznajmił Payno, nie kryjąc zdenerwowania. - Daj znać, jak będziesz miała pojęcie, gdzie jest twój chłopak. Na razie spadam. - wyszedł, zanim spróbowałam wykrztusić chociaż słowo.
W sekundę wybuchnęłam gromkim płaczem i zaczęłam energicznie poruszać się po pokoju, zapewne wyglądając przy tym jak obłąkana. Co jest ze mną nie tak? Wszystko było takie wspaniałe. Kolacja w Nowym Jorku, wspólne spacery, pisanie piosenek, śpiewanie karaoke, leżenie na łóżku i nabijanie się ze zdesperowanych hejterów, robienie twitcamów, picie kakaa w naszej kawiarni...Czemu to wszystko zepsułam?
Gdy tak obwiniałam samą siebie, jeszcze bardziej się dołując, nagle zadzwonił telefon. Szybko pochwyciłam się z łóżko, mając nadzieję, że na wyświetlaczu zobaczę imię blondyna. Jednak mimo, że ta osoba ma blond włosy, nie był to mój Irlandczyk. Była to moja przyjaciółka ze stanu Pensylwania.
________________________________________________________________________________________
-Wyglądasz okropnie. - oznajmiła na przywitanie lokowana blondynka.
-Ciebie też miło widzieć Taylor. - uśmiechnęłam się, co raczej bardziej przypominało grymas i przytuliłam przyjaciółkę.
-Gdzie się podziewałaś? Nie widziałyśmy się sto lat. - zadała to samo pytanie co Liam, oddając swój płaszcz szatniarzowi. Odczekałam aż dziewczyna zajmie miejsce na przeciwko mnie, upiłam łyk wody i zaczęłam swoje tłumaczenia.
-Nie czułam się ostatnio zbyt dobrze. Przez ostatnio wydaną płytę i rolę w nowym filmie, paparazzi nie dają mi żyć. Praktycznie nie mogę już wystawić nosa z domu.
-A jednak to zrobiłaś. - zauważyła Tay. - I siedzimy tu, nikt nie zwraca na nas uwagi i jest całkowicie spokojnie.
-To jest elegancka restauracja Taylor. - prychnęłam. - Dziwne jakby ktoś rzucał się tu na nas z aparatem. - zaśmiałam się, ale blondynka pozostała niewzruszona.
-Myślę, że przesadzasz. - odrzekła. -Albo zmyślasz. - skierowała na mnie swój palący wzrok, a ja czułam się jak na przesłuchaniu o morderstwo, gdzie byłam głównym podejrzanym. -Nie owijaj w bawełnę, tylko mów co się dzieje.
-To nie jest takie proste...
-Jestem twoją przyjaciółką Chloe, możesz powiedzieć mi wszystko. - położyła rękę, na mojej, która leżała bezruchu na stoliku, obok talerza już od jakiś pięciu minut. Odważyłam się spojrzeć jej w oczy i wtedy zrozumiałam, że u niej moja tajemnica będzie bezpieczna, a ja w końcu będę mogła się wygadać. Uśmiechnęła się do mnie, czując, że moje napięte mięśnie się rozluźniają. Odsunęła rękę, aby chwycić szklankę z wodą i upiła z niej łyk, a ja poszłam w jej ślady, po czym odchrząknęłam. Nadszedł czas, aby ktoś inny dowiedział się o tym, co tłumiłam w sobie już przez długi czas.
_______________________________________________________________________________________
Przez pierwsze 3 minuty, blondynka patrzyła jak wryta na biały obrus, okrywający nasz stolik. Miała otwarte usta, najwyraźniej chcąc coś powiedzieć, ale nie wiedząc, co w tej sytuacji było by najbardziej odpowiednie.
-Taylor. - pomachałam jej ręką przed twarzą, próbując ją sprowadzić na ziemię. Dziewczyna powoli przeniosła wzrok na mnie.
-Jak mogłaś? - jej głos zadrżał, co nieco mnie zdziwiło.
-Wiem, jestem okropna. Sama nie wiem, jak mogłam to zrobić Niallowi.
Blondynka momentalnie podniosła się z siedzenia.
-Jak mogłaś to zrobić mnie?! - osoby siedzące najbliżej nas przerwały rozmowę i dyskretnie zaczęły na nas spoglądać.
-C..co? - patrzyłam na nią jak na zupełnie obcą, w tym czasie łącząc wątki, zastanawiając się, czy powiedziałam coś, co mogłoby ją obrazić.
-Przecież wiesz, że podoba mi się Harry. Pisaliśmy, spotkaliśmy się parę razy, a ty tak po prostu go całujesz?!
Zamarłam i tym razem, to ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Patrzyłam na nią z wybałuszonymi oczyma, nie wierząc w to, co przed chwilą mi zarzuciła. Dziewczyna przegarnęła włosy i przywołała kelnera.
-Poproszę rachunek.
-Chyba sobie żartujesz. - zdołałam wydukać. Blondynka tylko wzruszyła ramionami, zapłaciła i poprosiła o swój płaszcz. - Tay, nie idź. Porozmawiajmy.
-Już długo gadałyśmy. - rzuciła dziewczyna i szybko wyszła z budynku. Spojrzałam po twarzach wszystkich snobów, którzy byli oburzeni całą sytuacją, która wydarzyła się w tak gustownej restauracji. Co tu się przed chwilą stało? Dłużej nie zwlekając, wybiegłam za przyjaciółką i ku mojemu zdziwieniu zauważyłam ją siedzącą na pobliskim murku.
-Tay - zawołałam i od razu do niej podbiegłam. Dziewczyna miała ukrytą twarz w dłoniach, ale przez jej szloch domyśliłam się, że płacze.
-Przepraszam Cię Chloe. - wydusiła załamanym głosem, zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć. - Zachowałam się jak idiotka. Jeszcze na oczach tych wszystkich ludzi. - nie przerywałam jej, bo miałam dokładnie takie samo zdanie. - Harry nie odzywał się do mnie od ponad miesiąca, a ja nie wiedziałam, jaki jest tego powód. Zaczęłam obwiniać siebie, a teraz jak mi to opowiedziałaś...
-Zrozumiałaś, że nie byłaś niczemu winna. - dokończyłam za nią, a ona przytaknęła i znowu zakryła twarz, ale tym razem aksamitnym szalikiem.
-Jestem okropną przyjaciółką. Muszę w końcu nauczyć się trzymać swoje nerwy na wodzy. Nie oczekuję, że mi to wybaczysz...
-Chodź do parku, przejdziemy się. - przerwałam jej. - Będziesz miała okazję zareagować na moją opowieść odpowiednio. - szturchnęłam ją ramieniem, a ona odważyła się na mnie spojrzeć. Jej wyraz twarzy dosłownie wyrażał to, że jest jej bardzo głupio i przykro. Wstała, a ja wzięłam ją pod rękę. Dziewczyna najwidoczniej była zaskoczona moją nagłą uprzejmością, a ja za to puściłam do niej oczko.
-Każdemu zdarza się czasem wybuchnąć. - szepnęłam, wspominając dawne czasy.
_________________________________________________________________________________________
-I nikt nie widział go od tygodnia? - spytała po raz kolejny Taylor, wcinając gofra.
-Nie. Nikt nie wie, co się z nim dzieje. Zadzwoniłam do niego wczoraj, ale... - przerwałam, klnąc na siebie w myślach. -...nie zapytałam, gdzie jest.
-W końcu wróci. - powiedziała Tay, a ja przyznałam jej rację. - Ale pozostaje pytanie, co wtedy?
-O tym nawet boję się myśleć.
-Chcesz mu powiedzieć całą prawdę?
-Chyba powinnam. Jak uważasz? - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem, oczekując najlepszej rady.
-Kochasz go? - zapytała niespodziewanie przyjaciółka.
-Tak. - odparłam bez wahania.
-A kochasz Harry'ego? - to pytanie było jeszcze bardziej niespodziewane. Kawałek gofra, który zamierzałam połknąć, utknął mi w przełyku. - Jest moim przyjacielem.
-Ale co do niego czujesz? - lokowana nie dała za wygraną.
-Eh... - popiłam gofra wodą i przetarłam oczy ze zmęczenia. - Kocham go. Kocham go jak przyjaciela, brata, najbardziej zaufaną osobę, ale nie jestem w nim zakochana. To Niall jest tym, o którym myślę całymi dniami, pragnę, pożądam. Oboje sprawiają, że jestem szczęśliwa, dają mi poczucie bezpieczeństwa, w ich towarzystwie czuję się jak krainie czarów, ale uczucia do obydwu różnią się, a...
-A Harry chce, żebyś czuła do niego to samo, co do Nialla - wyrecytowała Tay, dokańczając za mnie.
-To się nie stanie. Nie wyobrażam sobie siebie i Harry'ego razem.
-Gadałaś z nim o tym? - zapytała, upiwszy łyk wody ze swojej szklanki.
-Nie. - odpowiedziałam po chwili namysłu. - Co prawda, jak na razie obwiniałam go o wszystko.
Blondynka skierowała na mnie znaczące spojrzenie. - Boże, jaka ze mnie idiotka - palnęłam się w czoło z taką siłą, że aż przez chwilę przed moimi oczami pojawiły się czarne mroczki. - Stracę ich obydwu przez swoją głupotę.
-Może jeszcze nie jest za późno. - powstrzymywała mnie na duchu przyjaciółka. - Zadzwoń do niego. Musicie sobie w końcu raz na zawsze wszystko wyjaśnić.
-Masz rację. - niewiele myśląc chwyciłam za telefon.
-Ej, mała. Spokojnie. Masz jeszcze czas. - odparła blondynka, wzywając kelnera, aby zapłacić, za gofry.
-Zmarnowałam go już zbyt wiele.
Niechętnie zsunęłam się z chłodnej pościeli i udałam się w kierunku drzwi. Moja dłoń zatrzymała się na klamce, a ja głęboko westchnęłam. Dzisiaj, to zrobię. Przełknęłam ślinę i otworzyłam drzwi. Zeszłam po schodach i za chwilę znalazłam się w kuchni, gdzie unosił się przepyszny zapach kurczaka.
-Och, już myślałam, że nie zejdziesz. - odetchnęła Jane, która przez te dwa miesiące bardzo martwiła się o mój stan psychiczny. - Siadaj, zaraz podam jedzenie.
Posłusznie opadłam na krzesło, stojące najbliżej mnie i jak głupia zaczęłam wpatrywać się w bladoróżowy obrus. Muszę do niego zadzwonić. Po tej myśli, postanowiłam, że po obiedzie od razu to zrobię. Posiłek przebiegł w ciszy, a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, gdyż myślami nie byłam na tej samej planecie, co Jane i David, którym nie schodził uśmiech na twarzy z powodu zbliżającego się ślubu.
Podziękowałam za posiłek, odstawiłam talerz do zmywarki i szybko pobiegłam na górę po swój telefon. Wystukałam na klawiaturze już tak znany mi numer i wstrzymałam oddech. Teraz albo nigdy. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i po dwóch sygnałach usłyszałam tak pociągający mnie głos.
-Tak, słucham?
-Niall? - spytałam retorycznie z drżącym głosem. - Możemy się dziś spotkać?
-Dzisiaj?
-Tak, dzisiaj. W naszej kawiarni.
-Przykro mi Chloe, nie dam rady. - jego odpowiedź zbiła mnie nieco z tropu.
-Uhm...to może jutro? - zapytałam zniechęcona.
-Zobaczę. - odpowiedział obojętnie, co bardzo mnie zdziwiło. Myślałam, że chce się ze mną spotkać.-To do jutra? - starałam się, aby mój głos zabrzmiał pogodnie.
-Zadzwonię. - odpowiedział krótko i rozłączył się. Przez chwile stałam jeszcze z komórką przy uchu, kompletnie osłupiała. Nie wiedziałam, jaki był powód tej nagłej zmiany nastroju chłopaka i suchości w jego słowach, ale jednego byłam pewna, coś było nie tak.
________________________________________________________________________________________
Może to się dzieje tylko w mojej głowie. Może tylko to sobie wymyślam. Wszystko jest ok. Po prostu nie widziałam go tydzień - przekonywałam samą siebie, powtarzając w kółko te słowa do swojego odbicia w lustrze. Nagle usłyszałam strzyknięcie otwierających się drzwi do mojego pokoju i lekko podskoczyłam, wybudzając się z transu. Powoli wyłoniłam się ze swej łazienki, a moim oczom ukazał się niespodziewany gość.
-Liam? Co tu robisz?
-Przyszedłem się z tobą zobaczyć. Dość długo się nie widzieliśmy. Gdzie się podziewałaś?
Wylewałam łzy w swoją pościel, ponieważ pocałowałam jednego z twoich przyjaciół z zespołu, będąc w związku z innym z tego samego bandu.
-A wiesz, wywiady, koncerty, gale...- odpowiedziałam wymijająco.
-Nie widziałem cię na ostatniej gali. Co to było? - chłopak zastanowił się przez chwilę. - Ach tak! Teen Choice Awards. Nawet zdobyłaś statuetki. Dlaczego nie przyszłaś? Przecież zazwyczaj nigdy nie opuszczasz żadnej gali. - słuszne spostrzeżenie.
-Nie miałam czasu. - odparłam i zajęłam się długopisem leżącym na toaletce, aby tylko nie patrzeć na zagadkowy wzrok Payno. - A wy coś wygraliście?
-Niall ci nie mówił? - spytał już kompletnie zdezorientowany.
-A coś wspominał, teraz sobie przypominam. - powiedziałam szybko, uzmysławiając sobie, że rzeczywiście Irlandczyk mógł mi o tym wcześniej mówić, ale ze względu na mój stan albo go nie słuchałam albo stwierdziłam, że jest to mniej ważna sprawa w porównaniu z tym, co wydarzyło się niecałe dwa miesiące temu w mojej kuchni. - Ściąłeś włosy? - zagadnęłam, chcąc jak najszybciej odwieść go od zadawania kolejnych pytań na temat, gdzie bywałam przez ostatni czas.
-Miesiąc temu. Chloe co się z tobą dzieje? - wybuchł Liam, najwyraźniej za długo tłumiąc w sobie te pytanie.
-O co ci chodzi? - udałam głupią, tym razem z zaciekawieniem wpatrując się w kremowe zasłony przy oknie, które Jane powiesiła wczoraj rano. Chyba chciała mi tym poprawić humor. Niestety na nic.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi. - chłopak wstał, a jego pokorna twarz zmieniła się na poważnie rozgniewaną. Udałam, że mnie to nie rusza i podeszłam bliżej zasłonki, aby dokładniej się jej przyjrzeć. - Nie byłaś u nas jakieś dwa miesiące, nie odbierasz od nas telefonów, zwłaszcza od Harry'ego, który też udaje, że nic się nie dzieje, z Niallem nie ma kontaktu już od tygodnia.
-Słucham? - po ostatniej informacji mój wzrok przerzucił się na Payne'a. - O czym ty mówisz?
-Wyjechał. Mówił, że jedzie do Horsham, ale dzwoniliśmy do jego rodziców. Oni też nie wiedzą, gdzie jest.
-A media? Nie sprawdzaliście w internecie? - szybko rzuciłam się w stronę laptopa, leżącego na moim łóżku, które było jego stałym miejscem przez ostatnie rozpaczliwe miesiące.
-Chloe, sprawdzaliśmy. Nikt go nie widział przez ostatni tydzień.
-Ja z nim rozmawiałam. - nagle się ocknęłam. - Dzisiaj. Przez telefon. Pytałam go, czy się spotkamy, powiedział, że nie ma czasu.
-Powiedział ci, gdzie jest? - zapytał z nadzieją Liam.
Gorączkowo penetrowałam zakamarki swojej pamięci, chcąc przypomnieć sobie cokolwiek, co doprowadziłoby do informacji obecnego miejsca przybywania blondyna.
-Nie Nic nie powiedział. - odparłam z rezygnacją, a do moich oczu automatycznie napłynęły łzy. Co ze mnie za dziewczyna? Nawet nie zainteresowałam się tym, co robi mój chłopak; gdzie jest, jak się czuje. Po tygodniu niewidzenia się i nierozmawiania, zdołałam tylko wykrztusić pytanie, 'czy się spotkamy' i zwykłe 'do jutra'. Nic dziwnego, że nie chciał się ze mną zobaczyć. Jestem beznadziejna.
-Co z tym zrobimy? - Liam położył ręce na biodrach i wpatrywał się we mnie, oczekując odpowiedzi.
-Nie wiem. - opuściłam głowę, ukrywając dłonią swą zapłakaną twarz.
-Aha, fantastycznie. - oznajmił Payno, nie kryjąc zdenerwowania. - Daj znać, jak będziesz miała pojęcie, gdzie jest twój chłopak. Na razie spadam. - wyszedł, zanim spróbowałam wykrztusić chociaż słowo.
W sekundę wybuchnęłam gromkim płaczem i zaczęłam energicznie poruszać się po pokoju, zapewne wyglądając przy tym jak obłąkana. Co jest ze mną nie tak? Wszystko było takie wspaniałe. Kolacja w Nowym Jorku, wspólne spacery, pisanie piosenek, śpiewanie karaoke, leżenie na łóżku i nabijanie się ze zdesperowanych hejterów, robienie twitcamów, picie kakaa w naszej kawiarni...Czemu to wszystko zepsułam?
Gdy tak obwiniałam samą siebie, jeszcze bardziej się dołując, nagle zadzwonił telefon. Szybko pochwyciłam się z łóżko, mając nadzieję, że na wyświetlaczu zobaczę imię blondyna. Jednak mimo, że ta osoba ma blond włosy, nie był to mój Irlandczyk. Była to moja przyjaciółka ze stanu Pensylwania.
________________________________________________________________________________________
-Wyglądasz okropnie. - oznajmiła na przywitanie lokowana blondynka.
-Ciebie też miło widzieć Taylor. - uśmiechnęłam się, co raczej bardziej przypominało grymas i przytuliłam przyjaciółkę.
-Gdzie się podziewałaś? Nie widziałyśmy się sto lat. - zadała to samo pytanie co Liam, oddając swój płaszcz szatniarzowi. Odczekałam aż dziewczyna zajmie miejsce na przeciwko mnie, upiłam łyk wody i zaczęłam swoje tłumaczenia.
-Nie czułam się ostatnio zbyt dobrze. Przez ostatnio wydaną płytę i rolę w nowym filmie, paparazzi nie dają mi żyć. Praktycznie nie mogę już wystawić nosa z domu.
-A jednak to zrobiłaś. - zauważyła Tay. - I siedzimy tu, nikt nie zwraca na nas uwagi i jest całkowicie spokojnie.
-To jest elegancka restauracja Taylor. - prychnęłam. - Dziwne jakby ktoś rzucał się tu na nas z aparatem. - zaśmiałam się, ale blondynka pozostała niewzruszona.
-Myślę, że przesadzasz. - odrzekła. -Albo zmyślasz. - skierowała na mnie swój palący wzrok, a ja czułam się jak na przesłuchaniu o morderstwo, gdzie byłam głównym podejrzanym. -Nie owijaj w bawełnę, tylko mów co się dzieje.
-To nie jest takie proste...
-Jestem twoją przyjaciółką Chloe, możesz powiedzieć mi wszystko. - położyła rękę, na mojej, która leżała bezruchu na stoliku, obok talerza już od jakiś pięciu minut. Odważyłam się spojrzeć jej w oczy i wtedy zrozumiałam, że u niej moja tajemnica będzie bezpieczna, a ja w końcu będę mogła się wygadać. Uśmiechnęła się do mnie, czując, że moje napięte mięśnie się rozluźniają. Odsunęła rękę, aby chwycić szklankę z wodą i upiła z niej łyk, a ja poszłam w jej ślady, po czym odchrząknęłam. Nadszedł czas, aby ktoś inny dowiedział się o tym, co tłumiłam w sobie już przez długi czas.
_______________________________________________________________________________________
Przez pierwsze 3 minuty, blondynka patrzyła jak wryta na biały obrus, okrywający nasz stolik. Miała otwarte usta, najwyraźniej chcąc coś powiedzieć, ale nie wiedząc, co w tej sytuacji było by najbardziej odpowiednie.
-Taylor. - pomachałam jej ręką przed twarzą, próbując ją sprowadzić na ziemię. Dziewczyna powoli przeniosła wzrok na mnie.
-Jak mogłaś? - jej głos zadrżał, co nieco mnie zdziwiło.
-Wiem, jestem okropna. Sama nie wiem, jak mogłam to zrobić Niallowi.
Blondynka momentalnie podniosła się z siedzenia.
-Jak mogłaś to zrobić mnie?! - osoby siedzące najbliżej nas przerwały rozmowę i dyskretnie zaczęły na nas spoglądać.
-C..co? - patrzyłam na nią jak na zupełnie obcą, w tym czasie łącząc wątki, zastanawiając się, czy powiedziałam coś, co mogłoby ją obrazić.
-Przecież wiesz, że podoba mi się Harry. Pisaliśmy, spotkaliśmy się parę razy, a ty tak po prostu go całujesz?!
Zamarłam i tym razem, to ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Patrzyłam na nią z wybałuszonymi oczyma, nie wierząc w to, co przed chwilą mi zarzuciła. Dziewczyna przegarnęła włosy i przywołała kelnera.
-Poproszę rachunek.
-Chyba sobie żartujesz. - zdołałam wydukać. Blondynka tylko wzruszyła ramionami, zapłaciła i poprosiła o swój płaszcz. - Tay, nie idź. Porozmawiajmy.
-Już długo gadałyśmy. - rzuciła dziewczyna i szybko wyszła z budynku. Spojrzałam po twarzach wszystkich snobów, którzy byli oburzeni całą sytuacją, która wydarzyła się w tak gustownej restauracji. Co tu się przed chwilą stało? Dłużej nie zwlekając, wybiegłam za przyjaciółką i ku mojemu zdziwieniu zauważyłam ją siedzącą na pobliskim murku.
-Tay - zawołałam i od razu do niej podbiegłam. Dziewczyna miała ukrytą twarz w dłoniach, ale przez jej szloch domyśliłam się, że płacze.
-Przepraszam Cię Chloe. - wydusiła załamanym głosem, zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć. - Zachowałam się jak idiotka. Jeszcze na oczach tych wszystkich ludzi. - nie przerywałam jej, bo miałam dokładnie takie samo zdanie. - Harry nie odzywał się do mnie od ponad miesiąca, a ja nie wiedziałam, jaki jest tego powód. Zaczęłam obwiniać siebie, a teraz jak mi to opowiedziałaś...
-Zrozumiałaś, że nie byłaś niczemu winna. - dokończyłam za nią, a ona przytaknęła i znowu zakryła twarz, ale tym razem aksamitnym szalikiem.
-Jestem okropną przyjaciółką. Muszę w końcu nauczyć się trzymać swoje nerwy na wodzy. Nie oczekuję, że mi to wybaczysz...
-Chodź do parku, przejdziemy się. - przerwałam jej. - Będziesz miała okazję zareagować na moją opowieść odpowiednio. - szturchnęłam ją ramieniem, a ona odważyła się na mnie spojrzeć. Jej wyraz twarzy dosłownie wyrażał to, że jest jej bardzo głupio i przykro. Wstała, a ja wzięłam ją pod rękę. Dziewczyna najwidoczniej była zaskoczona moją nagłą uprzejmością, a ja za to puściłam do niej oczko.
-Każdemu zdarza się czasem wybuchnąć. - szepnęłam, wspominając dawne czasy.
_________________________________________________________________________________________
-I nikt nie widział go od tygodnia? - spytała po raz kolejny Taylor, wcinając gofra.
-Nie. Nikt nie wie, co się z nim dzieje. Zadzwoniłam do niego wczoraj, ale... - przerwałam, klnąc na siebie w myślach. -...nie zapytałam, gdzie jest.
-W końcu wróci. - powiedziała Tay, a ja przyznałam jej rację. - Ale pozostaje pytanie, co wtedy?
-O tym nawet boję się myśleć.
-Chcesz mu powiedzieć całą prawdę?
-Chyba powinnam. Jak uważasz? - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem, oczekując najlepszej rady.
-Kochasz go? - zapytała niespodziewanie przyjaciółka.
-Tak. - odparłam bez wahania.
-A kochasz Harry'ego? - to pytanie było jeszcze bardziej niespodziewane. Kawałek gofra, który zamierzałam połknąć, utknął mi w przełyku. - Jest moim przyjacielem.
-Ale co do niego czujesz? - lokowana nie dała za wygraną.
-Eh... - popiłam gofra wodą i przetarłam oczy ze zmęczenia. - Kocham go. Kocham go jak przyjaciela, brata, najbardziej zaufaną osobę, ale nie jestem w nim zakochana. To Niall jest tym, o którym myślę całymi dniami, pragnę, pożądam. Oboje sprawiają, że jestem szczęśliwa, dają mi poczucie bezpieczeństwa, w ich towarzystwie czuję się jak krainie czarów, ale uczucia do obydwu różnią się, a...
-A Harry chce, żebyś czuła do niego to samo, co do Nialla - wyrecytowała Tay, dokańczając za mnie.
-To się nie stanie. Nie wyobrażam sobie siebie i Harry'ego razem.
-Gadałaś z nim o tym? - zapytała, upiwszy łyk wody ze swojej szklanki.
-Nie. - odpowiedziałam po chwili namysłu. - Co prawda, jak na razie obwiniałam go o wszystko.
Blondynka skierowała na mnie znaczące spojrzenie. - Boże, jaka ze mnie idiotka - palnęłam się w czoło z taką siłą, że aż przez chwilę przed moimi oczami pojawiły się czarne mroczki. - Stracę ich obydwu przez swoją głupotę.
-Może jeszcze nie jest za późno. - powstrzymywała mnie na duchu przyjaciółka. - Zadzwoń do niego. Musicie sobie w końcu raz na zawsze wszystko wyjaśnić.
-Masz rację. - niewiele myśląc chwyciłam za telefon.
-Ej, mała. Spokojnie. Masz jeszcze czas. - odparła blondynka, wzywając kelnera, aby zapłacić, za gofry.
-Zmarnowałam go już zbyt wiele.
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, przepraszam... Miałam tutaj być już jakiś czas temu i obiecałam, że wpadnę, a jak zawsze zawaliłam... Kompletnie zapomniałam, a Twoje powiadomienie zatopiło się w innych i już nie pamiętałam, że miałam wpaść.. Mam nadzieje, że nie będziesz na mnie długo zła.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że wróciłaś do pisania. Do tego opowiadania. Ogromnie za nim tęskniłam, a zwłaszcza za Twoimi niesamowitymi dialogami <3 Dobrze, że znowu jesteś na blogspocie. Mimo że sama już z niego nie korzystam, to wracam by skomentować coś, bo wiem że warto. Nie myliłam się kochana. Piszesz cudnie i emocjonalnie.. Rozdział był napakowany smutkiem, złością, rozczarowaniem... Dosłownie każdą emocją i za to Ci dziękuję. Cieszę się ogromnie, że Chloe wreszcie odezwała się do Tay i że porozmawiały... Dobrze też, że wpadł Liam.. Jestem ogromnie ciekawa co z Niallem.. Po części to mu się nie dziwie, że uciekł i chciał odciąć się od wszystkiego co przypominało mu dziewczynę.. Pewnie rozłąka nie była dla niego łatwa, a Chloe co chwilę go odrzucała... Jejku mam taką ogromną nadzieje, że wreszcie wszystko sobie wyjaśnią...
Czekam niecierpliwie na następny kochana!
Weny! <33
Fajnie ze wróciłaś z tym ff, jak zawsze coś się dzieje ��to był mój pierwszy lub drugi fanfik hetero i chociaż nie czytam takich od dawna to jednak wspomnienia wróciły i bardzo cieszę się że kontynuujesz x czekam na następny x @Larreh3
OdpowiedzUsuń