-Przepraszam. - wypaliłam, zanim loczek zdążył coś powiedzieć, a gdy spostrzegłam jego zdezorientowany wyraz twarzy, dodałam. - Za to, że o wszystko cię obwiniałam, nie odzywałam się, nie chciałam się spotkać. Przepraszam. Jestem idiotką i...
-Nie jesteś. - przerwał mi chłopak. - Słusznie mnie obwiniałaś. Zadziałałem zbyt pochopnie. Powinienem nad sobą zapanować. To ja przepraszam.
Staliśmy przez kilka sekund w zupełnej ciszy, patrząc wzajemnie na swoje buty. Mimowolnie parsknęłam śmiechem, co spowodowało, że wzrok lokowanego skierował się na moją zaczerwienioną twarz. Ja także podniosłam głowę, nie mogąc zapanować nad szerokim uśmiechem.
-O co chodzi? - zdawał się kompletnie nie wiedzieć, co spowodowało mój nagły wybuch śmiechu. Mimo tego zauważyłam, że kąciki jego ust również się uniosły.
-Harry... - wydusiłam, już kompletnie, nie mogąc powstrzymać nagłego chichotu. - Fajne buty.
Styles spojrzał na swoje niczym kowbojskie obuwie i także wydał z siebie dźwięk rozbawienia.
-To mój styl. - odparł pewnie.
-Chyba brak stylu. - odrzekłam zgryźliwie i ruszyłam przed siebie, przy tym go omijając.
-Nienawidzę cię.
Usłyszawszy to zatrzymałam się, będąc wciąż tyłem do niego. Na chwilę przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam, były pełne łez. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę chłopaka, aby rzucić mu się na szyję.
-Tęskniłam. - wyszeptałam w jego kołnierz, przypuszczając, że przyjaciel nie zdołał tego usłyszeć.
-Ja też. - odpowiedział po chwili, puścił mnie, wziął pod rękę i razem udaliśmy się w stronę naszego ulubionego miejsca.
_________________________________________________________________________________
_________________________________________________________________________________
Z minuty na minutę czułam się coraz wspanialej. Powoli zapominałam, jakie uczucia targały mną przez ostatnie dwa miesiące i dlaczego właściwie unikałam swojego przyjaciela. Przy nim naprawdę czułam się sobą.
-Niedługo wznawiamy nagrania na nową płytę, mam nadzieję, że Niall pojawi się w studio. - odparł, tym samym przywracając mnie do rzeczywistości. Momentalnie przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo chciałam się spotkać ze Stylesem.
-Też mam taką nadzieję. - wyszeptałam i przegryzłam wargę w oczekiwaniu na słowa, którego zaraz miały wypłynąć z ust loczka.
-Nie wiesz, kiedy wróci?
-Nie. - przyznałam się bez chwili wahania, aby jak najszybciej przebrnąć przez ten blok pytań.
-Ani gdzie jest? -
-Nie mam pojęcia. - czułam, że moje oczy robią się wilgotniejsze niż powinny.
-Nie kontaktowałaś się z nim ostatnio?
-Gadałam z nim wczoraj, ale krótko. Chciałam się umówić, ale powiedział, że nie ma czasu.
-Nie dziwię mu się. - odpowiedział, co wywołało u mnie niemałe zainteresowanie.
-Jak to? - spytałam, chcąc poznać powód, dla którego blondyn zareagował tak niskim entuzjazmem na wieść, że chce się z nim spotkać.
-Chloe zastanów się. - jego barwa głosu zmieniła się na mocno poważną, co w innej sytuacji bardzo by mnie rozśmieszyło, jednak tym razem zmarszczyłam brwi i uważnie go słuchałam. - W ciągu dwóch miesięcy widzieliście się może z pięć, może sześć razy, a nawet wtedy wykazywałaś małe zainteresowanie jego osobą. Jak myślisz, co wtedy czuł?
-Mi też nie jest z tym dobrze. Doskonale o tym wiesz. - wypaliłam oburzona, czując, że chłopak chce mnie oskarżyć za dziwne zachowanie Nialla. - Nie chciałam go odpychać, po prostu..
-Tak jakoś wyszło. - dokończył za mnie loczek, wnioskując, że nic innego nie przyjdzie mi do głowy.
-Ten czas nie był dla mnie prosty.
-Dla niego widać też nie. - chłopak nie krył irytacji.
-Mówisz, jakby to wszystko była moja wina. - zatrzymałam się, a Harry po chwili zrobił to samo, widząc, że nie zamierzam iść dalej.
-Dobrze wesz, że tak nie uważam. Wytłumaczyliśmy to sobie. - odparł spokojnie i zrobił parę kroków w moją stronę.
-Chyba jednak nie do końca. - cofnęłam się, aby uniknąć z nim jakiegokolwiek fizycznego kontaktu.
-O czym ty mówisz?
-Nie chciałam odpychać od siebie Nialla. Kocham go.
-Wiem to. - odrzekł chrapliwie.
-Jednak to co się stało...to między nami...- nie wiedziałam, co dokładnie chciałam powiedzieć, a co dopiero jak to ubrać w słowa. Uniosłam głowę, aby chłopak dokładnie mógł zobaczyć moją twarz w świetle latarni. Miałam nadzieję, że zrozumie, co takiego chce mu przekazać, jednak jego mina pozostawała bez wyrazu. Kompletnie nie wiedział, jaką walkę toczyłam ze swoimi myślami. Nie ma zielonego pojęcia. Odczekałam jeszcze chwilę, aby poukładać słowa, które za chwilę miały wyjść przez moje usta. Harry wciąż wbijał we mnie swe żądne wyjaśnień spojrzenie.
-To nie pozwalało mi spojrzeć mu w twarz. - oznajmiłam, a on w końcu pozwolił swoim nozdrzom powoli wypuścić powietrze, które najwidoczniej przez ten cały czas uporczywie trzymał w płucach. Nie mogłam oprzeć się nieodpartemu wrażeniu, że oczekiwał usłyszeć coś innego. Odrzuciłam tę myśl od siebie i kontynuowałam. - Przez te ciągnące miesiące głowiłam się nad tym, czy wyznać mu prawdę, czy nie. Zastanawiałam się, jak na to zareaguje. Nie chciałam go stracić. Gdy w końcu chciałam się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić, on odpowiedział, że nie może. - mój wzrok automatycznie powędrował na kamienny chodnik. Ta sprawa jest teraz najważniejsza, na wyjaśnienie innych znajdziemy jeszcze czas. - W ogóle nie mogę tego pojąć. Myślałam, że chce mnie zobaczyć.
-Nie do wiary! Naprawdę myślałaś, że on tak po prostu zgodzi się na spotkanie i rzuci ci się w ramiona? - loczek nie wytrzymał furii, która od początku tej rozmowy, gdzieś w nim drzemała. - Chloe ty go odseparowałaś od swojego życia. Ani razu pierwsza nie wykazałaś inicjatywy, aby porozmawiać z nim, spotkać się, porozmawiać. Opowiadał mi, całkowicie przygnębiony, że po twoim ostatnim koncercie, który obejrzał od początku do końca, byłaś zbyt zmęczona, aby się z nim gdzieś wyrwać. Poczuł się niepotrzebny. Rozumiem, że byłaś rozdarta, ale dziewczyno, on nie zdawał sobie z tego sprawy! Tak bardzo nie chciałaś go stracić, że w końcu to się stało. - stałam jak wryta, nie wierząc w swoją głupotę. Wszystko co powiedział Harry boleśnie odbijało się w mojej głowie jak echo. Przez ten cały czas użalałam się nad sobą. Płakałam na myśl o tym, jaką krzywdę zrobiłam Niall'owi, nie wiedząc, że właśnie w tym samym momencie wyrządzałam mu jeszcze większą przykrość. On nie był niczego świadomy. Pewnie siedział w domu i zastanawiał się, co zrobił nie tak, a tym samym niczego nie był winien. Teraz jest już za późno. Uciekł. Nie chce mnie widzieć.
-To co mam teraz zrobić? - spytałam, a mój głos zadrżał. Czułam, jak słone stróżki łez wpływają mi do ust.
-Znajdź go. - odpowiedział twardo chłopak. - Albo daj sobie spokój i zapomnij.
Po ostatnich słowach, wypowiedzianych przez mojego przyjaciela, poczułam strach. Wielki strach, któremu towarzyszył atak paniki. Co się stanie, kiedy mi nie wybaczy? Czy zrozumie? Czy zdołam mu wyjaśnić kim tak naprawdę jest dla mnie Harry? Czy będę w stanie w końcu w prost powiedzieć to samemu Harremu?
________________________________________________________________________________
Wróciłam do domu i gdy tylko przypomniałam sobie wszystko, o czym uświadomił mnie lokowany, chciałam zapaść się pod ziemię. Jak mogłam być taka głupia? Nieustannie zadawałam sobie to pytanie, od krótkiego zawiadomienia Jane o moim powrocie, wejścia schodami na górę, nieudanej próbie wymycia z siebie całej frustracji pod zimnym prysznicem, do ułożenia się na swoim wielkim łóżku nasiąkniętym gorzkimi łzami. Zachciało mi się lecieć do Londynu i spełniać marzenia.
Wszystko wydawało mi się żałosne i nieodwracalne. Nawet jakbym go teraz znalazła, to co bym mu powiedziała? ,,Hej, sorry, że od jakiegoś czasu miałam cię dupie, ale po prostu nie wiedziałam, jak powiedzieć ci o tym, że całowałam się z twoim przyjacielem, ale teraz jak już wszystko wiesz, to może wypijemy kakao?"
-Beznadzieja.
Zamaszyście chwyciłam słuchawki, które leżały na nocnej szafce i wetknęłam je do okrągłego wejścia w telefonie. Puściłam pierwszą lepszą piosenkę i spróbowałam wyłączyć myśli. W pewnej chwili rzeczywiście mi się to udało. Poczułam jak cały stres i ciężar powoli gdzieś się ulatniał, ale nie trwało to długo. Do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki napisanej przeze mnie piosenki, która na domiar tego wszystkiego była o Niallu i o naszej pierwsze niesamowitej randce. Today was a fairytale. Boże, co bym dała aby teraz się tam znaleźć...Aby wszystko było tak jak wtedy. Zamknęłam oczy, aby choć na chwilę przenieść się w tamto miejsce i nagle oprzytomniałam. Tak jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Momentalnie wyłączyłam piosenkę i wybrałam numer do Stylesa.
-Odbierz, błagam. - mówiłam gorączkowo do aparatu, aż moje modły zostały wysłuchane. - Chyba wiem, gdzie jest Niall!
-Co? Chloe, nie rozumiem. Powiedz po angielsku.
Byłam za bardzo podniecona, aby myśleć, nad tym jak to powiedzieć po angielsku. Czułam, gdzie jest mój Irlandczyk i wiedziałam, że nic mnie nie powstrzyma od tego, aby jak najszybciej się tam dostać, nawet Jane. Tym razem stuprocentowo byłam pewna, że chce go zobaczyć i bez owijania wszystko mu wyśpiewać. Jednak nie mogłam pozbyć się obawy, która krążyła mi gdzieś tam z tyłu głowy, o tym, że mogę być w błędzie. Może wcale go tam nie ma. Nawet poprzednio się nie rozłączając, rzuciłam komórkę na pościel i jak najszybciej przysunęłam laptop bliżej siebie. Uruchomiłam go, włączyłam przeglądarkę i wystukałam adres strony, gdzie zazwyczaj kupowałam bilety lotnicze. Muszę się przekonać.
-Niedługo wznawiamy nagrania na nową płytę, mam nadzieję, że Niall pojawi się w studio. - odparł, tym samym przywracając mnie do rzeczywistości. Momentalnie przypomniałam sobie, dlaczego tak bardzo chciałam się spotkać ze Stylesem.
-Też mam taką nadzieję. - wyszeptałam i przegryzłam wargę w oczekiwaniu na słowa, którego zaraz miały wypłynąć z ust loczka.
-Nie wiesz, kiedy wróci?
-Nie. - przyznałam się bez chwili wahania, aby jak najszybciej przebrnąć przez ten blok pytań.
-Ani gdzie jest? -
-Nie mam pojęcia. - czułam, że moje oczy robią się wilgotniejsze niż powinny.
-Nie kontaktowałaś się z nim ostatnio?
-Gadałam z nim wczoraj, ale krótko. Chciałam się umówić, ale powiedział, że nie ma czasu.
-Nie dziwię mu się. - odpowiedział, co wywołało u mnie niemałe zainteresowanie.
-Jak to? - spytałam, chcąc poznać powód, dla którego blondyn zareagował tak niskim entuzjazmem na wieść, że chce się z nim spotkać.
-Chloe zastanów się. - jego barwa głosu zmieniła się na mocno poważną, co w innej sytuacji bardzo by mnie rozśmieszyło, jednak tym razem zmarszczyłam brwi i uważnie go słuchałam. - W ciągu dwóch miesięcy widzieliście się może z pięć, może sześć razy, a nawet wtedy wykazywałaś małe zainteresowanie jego osobą. Jak myślisz, co wtedy czuł?
-Mi też nie jest z tym dobrze. Doskonale o tym wiesz. - wypaliłam oburzona, czując, że chłopak chce mnie oskarżyć za dziwne zachowanie Nialla. - Nie chciałam go odpychać, po prostu..
-Tak jakoś wyszło. - dokończył za mnie loczek, wnioskując, że nic innego nie przyjdzie mi do głowy.
-Ten czas nie był dla mnie prosty.
-Dla niego widać też nie. - chłopak nie krył irytacji.
-Mówisz, jakby to wszystko była moja wina. - zatrzymałam się, a Harry po chwili zrobił to samo, widząc, że nie zamierzam iść dalej.
-Dobrze wesz, że tak nie uważam. Wytłumaczyliśmy to sobie. - odparł spokojnie i zrobił parę kroków w moją stronę.
-Chyba jednak nie do końca. - cofnęłam się, aby uniknąć z nim jakiegokolwiek fizycznego kontaktu.
-O czym ty mówisz?
-Nie chciałam odpychać od siebie Nialla. Kocham go.
-Wiem to. - odrzekł chrapliwie.
-Jednak to co się stało...to między nami...- nie wiedziałam, co dokładnie chciałam powiedzieć, a co dopiero jak to ubrać w słowa. Uniosłam głowę, aby chłopak dokładnie mógł zobaczyć moją twarz w świetle latarni. Miałam nadzieję, że zrozumie, co takiego chce mu przekazać, jednak jego mina pozostawała bez wyrazu. Kompletnie nie wiedział, jaką walkę toczyłam ze swoimi myślami. Nie ma zielonego pojęcia. Odczekałam jeszcze chwilę, aby poukładać słowa, które za chwilę miały wyjść przez moje usta. Harry wciąż wbijał we mnie swe żądne wyjaśnień spojrzenie.
-To nie pozwalało mi spojrzeć mu w twarz. - oznajmiłam, a on w końcu pozwolił swoim nozdrzom powoli wypuścić powietrze, które najwidoczniej przez ten cały czas uporczywie trzymał w płucach. Nie mogłam oprzeć się nieodpartemu wrażeniu, że oczekiwał usłyszeć coś innego. Odrzuciłam tę myśl od siebie i kontynuowałam. - Przez te ciągnące miesiące głowiłam się nad tym, czy wyznać mu prawdę, czy nie. Zastanawiałam się, jak na to zareaguje. Nie chciałam go stracić. Gdy w końcu chciałam się z nim spotkać i wszystko wyjaśnić, on odpowiedział, że nie może. - mój wzrok automatycznie powędrował na kamienny chodnik. Ta sprawa jest teraz najważniejsza, na wyjaśnienie innych znajdziemy jeszcze czas. - W ogóle nie mogę tego pojąć. Myślałam, że chce mnie zobaczyć.
-Nie do wiary! Naprawdę myślałaś, że on tak po prostu zgodzi się na spotkanie i rzuci ci się w ramiona? - loczek nie wytrzymał furii, która od początku tej rozmowy, gdzieś w nim drzemała. - Chloe ty go odseparowałaś od swojego życia. Ani razu pierwsza nie wykazałaś inicjatywy, aby porozmawiać z nim, spotkać się, porozmawiać. Opowiadał mi, całkowicie przygnębiony, że po twoim ostatnim koncercie, który obejrzał od początku do końca, byłaś zbyt zmęczona, aby się z nim gdzieś wyrwać. Poczuł się niepotrzebny. Rozumiem, że byłaś rozdarta, ale dziewczyno, on nie zdawał sobie z tego sprawy! Tak bardzo nie chciałaś go stracić, że w końcu to się stało. - stałam jak wryta, nie wierząc w swoją głupotę. Wszystko co powiedział Harry boleśnie odbijało się w mojej głowie jak echo. Przez ten cały czas użalałam się nad sobą. Płakałam na myśl o tym, jaką krzywdę zrobiłam Niall'owi, nie wiedząc, że właśnie w tym samym momencie wyrządzałam mu jeszcze większą przykrość. On nie był niczego świadomy. Pewnie siedział w domu i zastanawiał się, co zrobił nie tak, a tym samym niczego nie był winien. Teraz jest już za późno. Uciekł. Nie chce mnie widzieć.
-To co mam teraz zrobić? - spytałam, a mój głos zadrżał. Czułam, jak słone stróżki łez wpływają mi do ust.
-Znajdź go. - odpowiedział twardo chłopak. - Albo daj sobie spokój i zapomnij.
Po ostatnich słowach, wypowiedzianych przez mojego przyjaciela, poczułam strach. Wielki strach, któremu towarzyszył atak paniki. Co się stanie, kiedy mi nie wybaczy? Czy zrozumie? Czy zdołam mu wyjaśnić kim tak naprawdę jest dla mnie Harry? Czy będę w stanie w końcu w prost powiedzieć to samemu Harremu?
________________________________________________________________________________
Wróciłam do domu i gdy tylko przypomniałam sobie wszystko, o czym uświadomił mnie lokowany, chciałam zapaść się pod ziemię. Jak mogłam być taka głupia? Nieustannie zadawałam sobie to pytanie, od krótkiego zawiadomienia Jane o moim powrocie, wejścia schodami na górę, nieudanej próbie wymycia z siebie całej frustracji pod zimnym prysznicem, do ułożenia się na swoim wielkim łóżku nasiąkniętym gorzkimi łzami. Zachciało mi się lecieć do Londynu i spełniać marzenia.
Wszystko wydawało mi się żałosne i nieodwracalne. Nawet jakbym go teraz znalazła, to co bym mu powiedziała? ,,Hej, sorry, że od jakiegoś czasu miałam cię dupie, ale po prostu nie wiedziałam, jak powiedzieć ci o tym, że całowałam się z twoim przyjacielem, ale teraz jak już wszystko wiesz, to może wypijemy kakao?"
-Beznadzieja.
Zamaszyście chwyciłam słuchawki, które leżały na nocnej szafce i wetknęłam je do okrągłego wejścia w telefonie. Puściłam pierwszą lepszą piosenkę i spróbowałam wyłączyć myśli. W pewnej chwili rzeczywiście mi się to udało. Poczułam jak cały stres i ciężar powoli gdzieś się ulatniał, ale nie trwało to długo. Do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki napisanej przeze mnie piosenki, która na domiar tego wszystkiego była o Niallu i o naszej pierwsze niesamowitej randce. Today was a fairytale. Boże, co bym dała aby teraz się tam znaleźć...Aby wszystko było tak jak wtedy. Zamknęłam oczy, aby choć na chwilę przenieść się w tamto miejsce i nagle oprzytomniałam. Tak jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Momentalnie wyłączyłam piosenkę i wybrałam numer do Stylesa.
-Odbierz, błagam. - mówiłam gorączkowo do aparatu, aż moje modły zostały wysłuchane. - Chyba wiem, gdzie jest Niall!
-Co? Chloe, nie rozumiem. Powiedz po angielsku.
Byłam za bardzo podniecona, aby myśleć, nad tym jak to powiedzieć po angielsku. Czułam, gdzie jest mój Irlandczyk i wiedziałam, że nic mnie nie powstrzyma od tego, aby jak najszybciej się tam dostać, nawet Jane. Tym razem stuprocentowo byłam pewna, że chce go zobaczyć i bez owijania wszystko mu wyśpiewać. Jednak nie mogłam pozbyć się obawy, która krążyła mi gdzieś tam z tyłu głowy, o tym, że mogę być w błędzie. Może wcale go tam nie ma. Nawet poprzednio się nie rozłączając, rzuciłam komórkę na pościel i jak najszybciej przysunęłam laptop bliżej siebie. Uruchomiłam go, włączyłam przeglądarkę i wystukałam adres strony, gdzie zazwyczaj kupowałam bilety lotnicze. Muszę się przekonać.